Publicystyka kształtuje nasze myślenie

Zachęcamy do przeczytania wywiadu z prof. dr hab. Iwoną Hofman – dyrektorem Instytutu Nauk o Komunikacji Społecznej i Mediach UMCS oraz z dr Justyną Maguś – adiunktem w Pracowni Badań nad Instytutem Literackim w Paryżu UMCS m.in. o najnowszej książce pod ich redakcją pt. „Polska publicystyka emigracyjna po 1945 roku”. Rozmowę przeprowadziła Magdalena Wołoszyn-Mróz z Redakcji „Wiadomości Uniwersyteckich”.

28 listopada na Wydziale Politologii i Dziennikarstwa odbyła się uroczystość wręczenia dyplomów laureatom XI edycji Stypendium im. Leopolda Ungera połączona z dyskusją wokół książki pt. Polska publicystyka emigracyjna po 1945 roku pod Pań redakcją naukową. O czym jest książka?

Dr Justyna Maguś: Publikacja to zbiór zagadnień, które w kontekście publicystyki emigracyjnej powinny wybrzmieć w pozycji naukowej. Nie stanowi pełnego kompendium, zaznacza jedynie rolę ważniejszych publicystów i znaczenie niektórych periodyków, które funkcjonowały po 1945 r. w europejskich skupiskach polskiej emigracji (w Wielkiej Brytanii, Niemczech, we Francji). Na zbiór (oprócz artykułu mojego autorstwa) składają się teksty: Iwony Hofman (wstęp), Małgorzaty Chomy-Jusińskiej, Ewy Maj, Rafała Stobieckiego, Rafała Habielskiego, Violetty Weis-Milewskiej, Jędrzeja Bończaka, Agaty Fijuth-Dudek, Łukasza Garbala, Eweliny Górki, Jana Olaszka, Pawła Rodaka. Warto wśród nich wyróżnić tekst Rafała Habielskiego, który jest dobrym wprowadzeniem do książki, ponieważ systematyzuje wiedzę na temat pojęcia publicystyki emigracyjnej.

W naszej publikacji znajdują się artykuły dotyczące m.in. takich publicystów jak: Tymon Terlecki, Wacław Zbyszewski i Roman Zimand. Ponadto zamieszczono w niej studia charakteryzujące publicystykę kulturalną czy perspektywę interpretacyjną okresów przełomu. W książce obecne są też odniesienia do publicystyki po 1989 r., recenzującej decyzje i styl pracy decydentów politycznych. Oprócz tego w publikacji zwrócono uwagę na specyfikę i rolę pism takich jak „Myśl Polska” oraz „Polemiki” – publikowane w Londynie, jak również mannheimski „Dodatek Tygodniowy »Ostatnich Wiadomości«”.

Prof. dr hab. Iwona Hofman: Książka ukazała się jako pokłosie konferencji zorganizowanej w 10. rocznicę śmierci Leopolda Ungera i zapoczątkowuje nową serię wydawniczą pn. „Kultura, myśl i ludzie”. Tytuł serii ma odzwierciedlenie w strukturze publikacji, ponieważ w książce znalazły się artykuły dotyczące przepływu publicystyki politycznej do myśli politycznej i ich wzajemnych zależności. Pokazujemy instytucje i ludzi. W przyszłości chcemy kontynuować tę serię. Myślimy o jej profilowaniu, np. na ośrodki działalności emigracyjnej: publicystyka londyńska, publicystyka paryska, bo to przecież nie tylko „Kultura”, ale również wiele innych czasopism, które ukazywały się w Paryżu i na całym świecie. Warto też uwzględnić publicystykę przekazywaną przez inne media, np. radio. Tego wątku nam teraz zabrakło. Wraz z autorami książki ograniczyliśmy się do publicystyki rozumianej jako zbiór gatunków dziennikarstwa prasowego.

Sam tytuł publikacji jest bardzo problematyczny. W czasie dyskusji konferencyjnych i tych odbywających się już podczas promocji książki, zastanawialiśmy się jak definiować publicystykę emigracyjną, tzn. czy wziąć pod uwagę status miejsca wydania czy status autora. To kluczowe rozstrzygnięcie, bo publicystyka wydawana na emigracji obejmowała również twórczość autorów żyjących w Polsce, którzy różnymi sposobami przesyłali teksty do czasopism ukazujących się poza cenzurą, będących ostoją wolnego słowa.

Czym charakteryzowała się polska publicystyka emigracyjna po 1945 r.?

J.M.: Na pewno bardzo dużą różnorodnością i rozbiciem. Możemy wskazać dwa główne ośrodki w Europie: Paryż i Londyn, ponieważ środowisko emigracyjne skupione było przede wszystkim wokół paryskiej „Kultury” i londyńskich „Wiadomości”. Nie należy jednak zapominać o Monachium i Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa, które było przekaźnikiem ważnych informacji docierających do kraju. Warto zaznaczyć, że publicyści współpracowali często z kilkoma ośrodkami mimo różnic poglądowych redaktorów naczelnych.

I.H.: Emigracja, zwłaszcza londyńska, będąca depozytariuszem wartości II Rzeczypospolitej, przywiązywała wagę do tego, skąd pochodzą autorzy, a więc była zamknięta na kraj i przepływy między emigracją rozumianą w bardzo ograniczony sposób. Uważano, że ci, którzy są na emigracji i przebywają w swoich drugich ojczyznach, mogą publikować w tych czasopismach, a autorzy krajowi już nie. I tu jest wiele konsekwencji wynikających ze stanowiska przyjętego przez Związek Pisarzy Polskich na Obczyźnie w 1954 r., dotyczącego ograniczenia kontaktu i przepływu pomiędzy krajem a emigracją. Sedno tkwi jednak w tym, jak zdefiniujemy emigrację.

Dlaczego warto poruszać temat polskiej publicystyki emigracyjnej i rozpowszechniać wiedzę m.in. o Jerzym Giedroyciu i Leopoldzie Ungerze?

I.H.: Dlatego, że to element historii najnowszej, współcześnie bardzo rezonującej. Ośrodki emigracyjne były i nadal są w recepcji społecznej postrzegane jako symbole wolnego słowa. W sytuacji, w której mówimy o deprofesjonalizacji zawodu dziennikarskiego, pokazywanie wzorców i ról społecznych, które odgrywali dziennikarze ówczesnego pokolenia nadal obecni w dyskursie publicznym, ma walor więcej niż edukacyjny. Pokazuje nam, że mimo ograniczeń finansowych i różnych trudności z dotarciem do odbiorcy, warto strzec modelu dziennikarstwa jakościowego, budować wiarygodność tytułu i siebie jako autora. Pragnę zauważyć, że komentarze, m.in. Juliusza Mieroszewskiego, artykuły polityczne Józefa Łobodowskiego czy Leopolda Ungera są dziś cytowane jako ilustracja wydarzeń, np. w kontekście wojny w Ukrainie. Mają walor uniwersalny poprzez fakt, że autorzy pism emigracyjnych z dużym wyprzedzeniem musieli składać teksty do druku, a zatem prognozowali i tworzyli scenariusze oparte na mocnych podstawach, bez spekulacji i ulegania bieżącym naciskom czy dyskursom politycznym. Ich prognozy zachowały uniwersalność i ponadczasowość.

Z kolei postać Leopolda Ungera jest emblematyczna dla lubelskiego ośrodka dziennikarskiego. Przemawiają za tym fakty z biografii Ungera, który będąc publicystą o statusie międzynarodowym, przyjeżdżał do Lublina w zalążkach tworzenia się dydaktycznego ośrodka dziennikarskiego. Mam tu na myśli lata 2005–2009. Unger wygłaszał wykłady dla studentów, prowadził zajęcia warsztatowe. Trudne do wyobrażenia jest to, jaką radością dla studentów były zajęcia z publicystą tej rangi. Związki Ungera z Lublinem wynikały także z faktu, że Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej był wówczas jednym z nielicznych, a na pewno najważniejszych strażników pamięci i dziedzictwa Jerzego Giedroycia, o czym świadczy m.in. do dziś przyznawana nagroda jego imienia, a w tamtym czasie także projekt wspólnego uniwersytetu polsko-ukraińskiego (co było pomysłem samego Giedroycia). Tak więc Unger jako publicysta „Kultury” dzielący się doświadczeniem z naszymi studentami i pracownikami stał się patronem lubelskiego dziennikarstwa. Warto odnotować, że otrzymał tytuł doktora honoris causa naszej Uczelni. Senat UMCS docenił jego zaangażowanie i myślenie o wolnych mediach i wolnym słowie. W wykładzie doktora honorowego Unger mówił: „Jeśli poważna codzienna prasa drukowana, jedyna zdolna do szybkiego, a zarazem rzetelnego odcyfrowywania i wytłumaczenia sensu informacji, nie sprosta wyzwaniu technologii, to taka będzie demokracja, jakie będą telewizja i internet”. To bardzo ważne przesłanie.

J.M.: Unger był publicystą, który dbał o jakość dziennikarstwa. Stypendium jest spełnieniem jego woli w kontekście szkolenia nowych pokoleń dziennikarzy. W jednej z wypowiedzi zaznaczył, że publicysta to taki zawód, który można zestawić z zawodami artystycznymi. Porównał publicystę do młodego skrzypka, dla którego problemem nie jest technika, ale artystyczna interpretacja. Unger uważał, że dobry publicysta to taki, który ma olbrzymie doświadczenie, a przy tym zachowuje dystans do spraw, jakie obserwuje, opisuje i tłumaczy czytelnikowi.

Myślę, że uwrażliwienie społeczeństwa na rolę publicystyki jest bardzo istotne. Ważne, żebyśmy jako odbiorcy różnych treści potrafili wybrać te wartościowe, które będą kształtować nasze myślenie, bo publicystyka odgrywa taką rolę. Szukamy punktu interpretacyjnego w doświadczeniu dziennikarza, który cieszy się autorytetem i do tej pory nas nie zawiódł. Cenimy jego rzetelność, ciekawość świata, przywiązanie do faktów.

Niestety w dzisiejszych czasach coraz trudniej o prawdziwe autorytety.

I.H.: Tak. Mówi się, że rok 2000 przyniósł odejście autorytetów. Wiązało się to m.in. ze śmiercią Jerzego Giedroycia i Jerzego Turowicza, czyli redaktorów długo dzierżących ster w swoich redakcjach.

Warto powiedzieć o tym, że model, który krystalizuje się na podstawie analizy publicystyki emigracyjnej jest modelem współgrającym ze współcześnie artykułowanymi przez dziennikarzy postulatami. Myślenie o dziennikarstwie jakościowym, wiarygodności autora i budowaniu marki tytułu przez rzetelną informację zostało podjęte w Polsce w połowie pierwszej dekady XXI w., a więc szybko po zamknięciu periodyków emigracyjnych i Radia Wolna Europa oraz z tęsknoty za takim rodzajem dziennikarstwa, które nie podlega ciśnieniu bieżących spraw, ale jest kształtowane jako wiarygodny przekaz pisarstwa informacyjnego, publicystycznego. Trzeba podkreślić – wiarygodny marką tytułu i autora.

J.M.: Jako czytelniczka publicystyki zamieszczonej w „Kulturze” dostrzegam jej niezwykłe walory językowe. Bardzo podoba mi się język, którym dziś już mało kto operuje – erudycyjny, pełen przenikliwości. Teksty te nie dość, że naświetlają ważne problemy, to pobudzają do myślenia, co jest godne naśladowania. Dlatego warto wracać do historii prasy i zaglądać do periodyków, które odegrały rolę w kształtowaniu ludzkiego myślenia. Pozwalają one poznać i zrozumieć mechanizmy i prawidłowości nieustannie obecne w życiu społeczno-politycznym.

Planowane są kolejne konferencje i publikacje z serii „Kultura, myśl i ludzie”?

I.H.: Planujemy kontynuację cyklu konferencyjnego i publikacji w serii. Wzorce gatunkowe, wzorce dziennikarstwa jakościowego, wyzwania etyczne i ograniczenia wynikające z cenzury wewnętrznej będą dobrymi tematami, które połączą przeszłość z teraźniejszością i pokażą rezerwuar publicystyki emigracyjnej w odniesieniu do tego, w jakich warunkach pracują dziś dziennikarze publicyści.

W innej serii wydawniczej ukaże się książka poświęcona wybitnej publicystce – Teresie Torańskiej. Z kolei na przyszły rok planowane są publikacje źródłowe publicystyki ściśle nakierowanej na różne tematy, np. relacje polsko-amerykańskie, które ukażą się w serii „W kręgu paryskiej »Kultury«”. Realne jest wydanie za rok kolejnego tomu po konferencji, która mogłaby odbyć się jesienią w związku z przyznaniem Stypendiów im. Leopolda Ungera. 80-lecie Uczelni zobowiązuje do działań, które wykażą najbardziej wartościowe społecznie inicjatywy podejmowane przez pracowników. Myślę, że tego rodzaju publikacja będzie dobrym przykładem takiej inicjatywy.


Rozmawiała Magdalena Wołoszyn-Mróz
Fot. Michał Piłat

    Aktualności

    Data dodania
    5 lutego 2024