Nieoceniona rola mokradeł - rozmowa

W marcowym wydaniu „Wiadomości Uniwersyteckich” ukazała się rozmowa z dr Magdaleną Suchorą z Katedry Geomorfologii i Paleogeografii UMCS nt. nieocenionej roli mokradeł. Zapraszamy do lektury!

Uznaje się, że bagna to mokradła aktywnie akumulujące torf. Zgodnie z takim rozumieniem można stwierdzić, że wszystkie bagna są torfowiskami. A czy możemy powiedzieć odwrotnie, że wszystkie torfowiska są bagnami? Jak w ogóle zdefiniować mokradła?

Mnogość terminów odnoszących się do mokradeł, czyli inaczej mówiąc terenów wodno-błotnych, może początkowo przerażać i raczej nie ułatwia zainteresowania się nimi. Bagno, czyli mokradło aktywnie akumulujące torf, to „zdrowe” torfowisko. Stojąc na nim, mamy pod stopami przynajmniej 30 cm nagromadzonej przez lata materii torfowej (to umowna minimalna wartość graniczna, choć zazwyczaj jest jej znacznie więcej – kilka, a nawet kilkanaście metrów!), zbudowanej przede wszystkim z obumarłych szczątków roślin torfotwórczych, które dzięki wysokiemu uwodnieniu środowiska, w jakim są zdeponowane, nie ulegają dalszemu rozkładowi. Ale skoro mamy torfowiska „zdrowe”, to zapewne po drugiej stronie skali znajdują się torfowiska „chore”, czyli zdegradowane, które utraciły zdolność do akumulacji torfu na skutek osuszenia. Osuszonego torfowiska, o zmurszałej wierzchniej warstwie, bagnem już nie nazwiemy. W Polsce degradacja torfowisk wynika najczęściej z ich osuszania w celu przekształcenia na tereny rolnicze, ale także przeznaczania do celów gospodarki leśnej czy wydobycia torfu. Z danych, którymi dysponujemy, wynika, że ponad 85% torfowisk w naszym kraju to torfowiska zdegradowane, gdzie na skutek ich odwodnienia uruchomiona została kaskada negatywnych procesów.
Jeśli jednak sięgniemy do międzynarodowego dokumentu dedykowanego mokradłom, czyli Konwencji Ramsarskiej (ang. Ramsar Convention on Wetlands) – Konwencji o obszarach wodno-błotnych mających znaczenie międzynarodowe (zwłaszcza jako środowisko życiowe ptactwa wodnego), to okazuje się, że mokradła to nie tylko torfowiska. Ten najważniejszy dla ochrony światowych mokradeł dokument definiuje mokradła bardzo szeroko, zaliczając do nich „tereny bagien, błot i torfowisk lub zbiorniki wodne, tak naturalne, jak i sztuczne, stałe i okresowe, o wodach stojących lub płynących, słodkich, słonawych lub słonych, łącznie z wodami morskimi, których głębokość podczas odpływu nie przekracza sześciu metrów”[1]. I choć wielu hydrologów na tę definicję nieco się obruszy, zarzucając jej zbytnią inkluzywność, to właśnie takie podejście – bez wyznaczania granic, z naciskiem na fakt przenikania się ekosystemów hydrogenicznych i ich współzależności, pozwala na lepszą ich ochronę i wyznaczenie właściwego podejścia w zarządzaniu ekosystemami zależnymi od wód.

Choć torfowiska zajmują ok. 3% powierzchni lądów, pełnią istotną funkcję stabilizacyjną dla klimatu. Na czym ona polega? I dlaczego torfowisk jest tak mało?

Torfowiska, a w zasadzie rośliny torfotwórcze w procesie fotosyntezy zużywają atmosferyczny CO 2 , są więc „pochłaniaczem” jednego z głównych gazów cieplarnianych – dwutlenku węgla. Co ciekawe, są w tym wiązaniu znacznie skuteczniejsze niż lasy, zajmujące ok. 30% lądów. Ta skuteczność nie jest jednak zasługą sprawności fotosyntetycznej. Torfowce, turzyce czy trzciny nie prześcigną na tym polu drzew. Jednak dzięki nieustannemu przyrastaniu masy torfowej i wiązaniu węgla w złożu torfowym, zasymilowany CO 2 trwale przechowywany jest w warstwach torfu, które mogą osiągać znaczne miąższości (nawet do kilkudziesięciu metrów). Użytkując torf i torfowiska w sposób powodujący ich odwodnienie, pozbawiamy je tej ważnej regulacyjnej funkcji względem klimatu. Co gorsza – z pochłaniacza stają się one źródłem emisji zarówno dwutlenku węgla, jak i podtlenku azotu. Ale torfowiska to nie tylko regulator klimatu w skali globalnej. Mają one wpływ na mikroklimat, łagodząc temperaturowe ekstrema i zwiększając lokalnie ilość opadów. To bardzo ważne aspekty wobec doskwierających nam konsekwencji zmian klimatu, m.in. nasilającego się zagrożenia suszą.
Tym, co martwi naukowców jeszcze bardziej, jest klimatyczne sprzężenie zwrotne – ocieplający się klimat powoduje topnienie wieloletniej zmarzliny na rozległych obszarach Syberii. Zmiany stosunków wodnych tego obszaru nie są dobrym procesem dla klimatu. Jak pokazują badania, wiąże się to ze znacznym wzrostem emisji metanu. Rozkładająca się w warunkach beztlenowych materia organiczna w uwolnionych od zmarzliny skałach, nowo powstałych jeziorach czy znacznie bardziej uwodnionych torfowiskach to dodatkowe źródła metanu – gazu cieplarnianego znacznie wydajniejszego niż CO 2 w przyczynianiu się do wzrostu temperatury.
Rozmieszczenie torfowisk na Ziemi zależy przede wszystkim od stosunków wodnych i temperatury. Z tego wynika duże zróżnicowanie przestrzenne zatorfienia, odzwierciedlające naturalne uwarunkowania. Jak znaczące są to różnice, możemy się przekonać, zestawiając zatorfienie rekordzisty europejskiego – Finlandii (zatorfienie wynoszące ponad 27%) i Polski (ok. 4%). Nie tylko ogólna powierzchnia torfowisk różnicuje oba kraje, ale także przeważający ich typ. W Polsce dominują torfowiska niskie, zasilane wodami gruntowymi, zaś w Finlandii duży odsetek stanowią torfowiska wysokie, ale także niewystępujące u nas torfowiska typu aapa czy palsa. Zróżnicowanie regionalne i strefowość torfowisk to jeden z powodów, dla których podróże po obszarach bagiennych Europy i świata nigdy nie są monotonne.

Jakie są walory przyrodnicze i właściwości obszarów wodno-błotnych?

Rola mokradeł (mam tu na myśli przede wszystkim bagna) to nie tylko sekwestracja (trwałe wiązanie węgla) oraz retencjonowanie wody. Mokradła, szczególnie zaś mokradła nadrzeczne, to swoiste „nerki krajobrazu” – są w stanie wychwytywać zanieczyszczenia, wpływając pozytywnie na jakość wód krążących w hydrosferze. To ważne przede wszystkim dla zanieczyszczeń z rozproszonych źródeł rolniczych – związków fosforu i azotu, przed którymi chcemy (i musimy) chronić nie tylko rzeki, ale i Morze Bałtyckie.
Mokradła to unikalne siedliska dla wielu gatunków roślin i zwierząt. W pierwszej kolejności należy wspomnieć o awifaunie – szczególnie o gatunkach migrujących, dla których mokradła to nie tylko dom, ale też ważne przystanki regeneracyjne na trasie przelotów. Bez obszarów wodno-błotnych nie poradzą sobie płazy (wczesną wiosną czeka nas „spektakl” okresu godowego żaby moczarowej, która na ten czas przybiera niebieską szatę) czy gady, jak np. nasz rodzimy żółw błotny, który do rozwoju potrzebuje mokradeł, a w okresie składania jaj także obecności piaszczystych enklaw wśród bagien.
Na mokradłach znajdziemy roślinność, która musiała wykształcić specjalne przystosowania, by na nich żyć. Sztandarowym przykładem są tu rośliny owadożerne – rosiczki, pływacz, aldrowanda pęcherzykowata. Ale także większe, bardziej pospolite rośliny bagienne, przejawiające ukształtowane ewolucyjnie przystosowania, które nie tylko intrygują, ale mają też wartość użytkową: trzcina wspaniale sprawdza się w hydrofitowych oczyszczalniach ścieków, pałka wodna to świetny materiał do produkcji materiałów izolacyjnych. Umiejętnym wykorzystaniem rolniczym terenów mokradeł zajmuje się paludikultura, czyli rolnictwo bagienne. W przeciwieństwie do rolnictwa tradycyjnego gospodarowanie odbywa się tu na odpowiednio uwodnionych torfowiskach tak, aby mogły one, nie tracąc zdolności do wiązania węgla oraz retencji wody, produkować surowiec roślinny i generować dochód. To nowy kierunek, za który mocno trzymam kciuki. Jeśli tylko znajdą się odpowiednie mechanizmy wsparcia, ma on szansę rozwinąć się i przynieść ogromne korzyści środowiskowe.
Dzięki uwarunkowaniom geologicznym na Lubelszczyźnie odnajdziemy unikalne torfowiska węglanowe (np. Bagno Bubnów i Bagno Staw w Poleskim Parku Narodowym czy Chełmskie Torfowiska Węglanowe – Bagno Serebryskie, Brzeźno, Roskosz), które z kolei obfitują w inny zestaw chronionych i rzadkich gatunków roślin, takich jak m.in.: kłoć wiechowata, goździk pyszny, gnidosz królewski, goryczka wąskolistna, goryczuszka gorzkawa i błotna, kosatka kielichowa, kosaciec syberyjski, nasięźrzał pospolity, groszek błotny, tłustosz dwubarwny, dzwonecznik wonny oraz wiele gatunków storczyków.
Mokradła – w szczególności mam tu na myśli jeziora i torfowiska – to nieocenione archiwa zmian środowiska, w tym klimatu. Badając ich osady, możemy dowiedzieć
się, jak kształtowała się relacja człowiek – środowisko oraz jak zmieniał się klimat na długo przed instrumentalnym monitorowaniem jego parametrów. Dzięki tej wiedzy głośno i zdecydowanie bijemy na alarm, że antropogeniczny komponent zmiany klimatu jest faktem.

Naprawa stanu ekosystemów bagiennych, czyli restytucja przyrodnicza współcześnie uznawana jest przez badaczy za jedno z najważniejszych dostępnych działań na rzecz ograniczania zmian klimatu. Proszę opowiedzieć o wpływie zmian klimatycznych na tereny wodno-bagienne.

 Zmiana klimatu jest zagrożeniem dla mokradeł przede wszystkim dlatego, że bardzo zmieniliśmy ich stan, osłabiliśmy zdolności regulacyjne. Tereny bagienne, nieprzekształcone rzeki, posiadające naturalny kontakt z terenami zalewowymi mają dużą zdolność samoregulacji i odporność na czynniki zewnętrzne. Zmiana klimatu w skali, z jaką mamy obecnie do czynienia, zapewne nie byłaby dla nich krytyczna. Niestety, na skutek prostowania rzek i przyśpieszania odpływu wód zamiast ich retencji, zamykania w wąskich korytach bez łączności z doliną (w chwilach kryzysu, jakim jest np. przedłużający się okres bez opadów, wyższa temperatura i w konsekwencji susza) wiele mokradeł jest bezbronnych. Przykładem tego jest Odra, która w warunkach bardzo niskich stanów wód nie była w stanie rozcieńczyć zrzucanych do niej zanieczyszczeń, a rekordowe zasolenie stworzyło warunki dla rozwoju toksycznego zakwitu Prymnesium parvum. O dramatycznych skutkach słyszeliśmy wszyscy...

Na czym polega ochrona gatunków roślin i zwierząt żyjących na terenach bagiennych i torfowiskowych?

Osuszając torfowiska, prostując, pogłębiając rzeki, zaburzyliśmy stosunki wodne mokradeł. Bez aktywnych działań i prób zatrzymania procesów degradacyjnych i restytucji tych ekosystemów trudno walczyć o zachowanie zależnych od nich gatunków. Najprostsze z rozwiązań, mówiące „jeśli możesz zrobić tylko jedną rzecz, zatrzymaj wodę”, nie zawsze jest łatwe do realizacji. Na osuszone tereny często wkroczył już człowiek (zabudowa, infrastruktura, użytkowanie rolnicze). Poza tym zazwyczaj procesy degradacyjne są już bardzo zaawansowane. Zapewnienie odpowiednich siedlisk to przede wszystkim przywracanie naturalnych stosunków wodnych, ograniczanie odpływu, dbanie o odpowiedni poziom wód, żeby torfowiska nie zarastały. Gatunki związane z mokradłami, które potrzebują naszego wsparcia, to m.in. wodniczka. To gatunek, za który Polska jest szczególnie odpowiedzialna, ponieważ w naszym kraju występuje ok. 25% całej jej światowej populacji. Ze względu na zanikanie siedlisk odpowiednich dla tego gatunku (są nimi otwarte torfowiska niskie oraz podmokłe łąki) podstawą jest ich czynna ochrona. Polega ona na koszeniu czy regulacji poziomu wód, realizowanej zarówno jako krótkoterminowe zwiększenie retencji wody poprzez podnoszenie jej poziomu w rozcinających torfowiska rowach oraz długoterminowe podnoszenie średniego poziomu wody.
Na Lubelszczyźnie czynnie chronimy też żółwia błotnego. Bardzo cieszymy się z jego rosnącej populacji, wspomaganej działaniami Ośrodka Hodowli Żółwia Błotnego w Poleskim Parku Narodowym w Urszulinie. Bez tych działań, polegających na ochronie i zabezpieczaniu lęgowisk, monitoringu zachowań żółwii wspomaganiu inkubacji późno złożonych jaj, sukces nie byłby możliwy.

Najbardziej cieszy, kiedy działania człowieka ukieunkowane na ochronę danego gatunku przestają być już potrzebne, bo świetnie radzi on sobie sam. Taki sukces w skali całej Polski przyniosła restytucja bobrów. Potomkowie 13 osobników, które na początku lat 90. trafiły do Poleskiego Parku Narodowego, teraz pomagają nam odtwarzać stosunki wodne tego terenu. I choć w wielu miejscach nie odbywa się to bez konfliktów na linii człowiek – przyroda, to patrząc na rolę tych zwierząt w odzyskiwaniu dla nas usług ekosystemowych mokradeł, zdecydowanie jesteśmy „in plus”.
Dzięki obecności terenów chronionych, zachowujących unikalną mozaikę siedlisk mamy na Lubelszczyźnie również inne mokradłowe atrakcje – jedną z nich jest niewątpliwie puszczyk mszarny, którego kilka gniazdujących par zamieszkuje od niedawna Lasy Sobiborskie. Tak jak i żurawie, które szczególnie upodobały sobie m.in. Bagna Bubnów i Staw – eksklawę Poleskiego Parku Narodowego – jako miejsce przygotowań do odlotów. Przyciągają rzesze miłośników turystyki przyrodniczej, stanowiąc impuls do trwałego i zrównoważonego rozwoju regionu.

O fenomenach przyrodniczych i nieocenionej roli mokradeł można opowiadać w nieskończoność. Ale nie ma lepszego sposobu niż przyrodnicza wyprawa i samodzielne odkrycie ich wspaniałych walorów – gorąco do tego zachęcam i zapraszam do próby zrozumienia tego, w jaki sposób można dobrze i na nowo zbudować relację człowiek – mokradła.

Rozmawiała Magdalena Wołoszyn
Fot. Bartosz Proll i Michał Zembrzycki




[1] https://www.gov.pl/web/gdos/konwencja-ramsarska (dostęp: 25.02.2023)

    Aktualności

    Autor
    Klaudia Olender
    Data dodania
    14 kwietnia 2023