Jak zrozumieć współczesny świat?

W czerwcowym numerze „Wiadomości Uniwersyteckich” ukazał się wywiad z prof. dr. hab. Markiem Pietrasiem – dyrektorem Instytutu Nauk o Polityce i Administracji UMCS. Zachęcamy do lektury.

29 maja w Trybunale Koronnym została podpisana deklaracja o utworzeniu sieci Akademicko-Analitycznego Trójkąta Lubelskiego. Kto był inicjatorem nawiązania współpracy w takiej formie?
To inicjatywa Instytutu Nauk o Polityce i Administracji UMCS przy bardzo ścisłej kooperacji i wsparciu Instytutu Europy Środkowej w Lublinie. Zauważyłem, że w kontekście procesów umiędzynarodawiania, naszej aktywności, obecności w regionalnej Europie, czy nawet w globalnej przestrzeni badawczej i edukacyjnej właściwy jest nam syndrom spóźnionego przybysza. Wiele elementów w tej globalnej przestrzeni związanej także z dosyć ostrą rywalizacją jest już zajętych przez państwa, które trochę wcześniej się w to włączyły, zwłaszcza przez państwa zachodnie. My jako państwo cichutko pukamy, czasami uchylają nam drzwi szerzej, a czasami uznają za nowicjuszy. Uważam, że nie zasługujemy na takie traktowanie, więc aby to zmienić – w ramach pewnej wspólnoty doświadczeń w regionie Europy Środkowej – musimy wzmocnić nasze relacje i współpracę regionalną. Dzięki temu możemy stać się wartościowym partnerem mającym mocniejsze argumenty we włączaniu się do globalnych procesów badawczych i edukacyjnych.

Dlatego wraz z dr hab. Beatą Surmacz, prof. UMCS – dyrektorką Instytutu Europy Środkowej uznałem, że obok współpracy „czysto akademickiej” w szybko zmieniającym się świecie, gdzie tendencje, zmiany są często trudne do rozpoznania, ważne będzie dodanie refleksji analitycznej, która bezpośrednio związana jest z rekomendacjami dla praktyki politycznej. Skutkowało to utworzeniem unikalnej, sieciowo zorganizowanej formuły pięciu partnerów akademickich: dwóch z Ukrainy, dwóch z Litwy i Instytutu Nauk o Polityce i Administracji oraz pięciu partnerów analityczno-ekspertyzowo-doradczych: czterech z Ukrainy oraz Instytutu Europy Środkowej, łączących swoją aktywność i wzajemnie się uzupełniających, bowiem inna jest perspektywa akademicka, a inna analityczna. W ten sposób stworzyliśmy specyficzną formułę współpracy, na mocy której doszło do podpisania deklaracji o utworzeniu sieci Akademicko-Analitycznego Trójkąta Lubelskiego.

Wybór Lublina na podpisanie deklaracji nie był przypadkowy?
Nazwa sieci nawiązuje do Trójkąta Lubelskiego – trójstronnego sojuszu powstałego w lipcu 2020 r. w Lublinie, który ma na celu koordynowanie polityk zagranicznych Polski, Litwy i Ukrainy. W związku z tym dla wszystkich partnerów było oczywiste, że deklaracja również zostanie podpisana w tym mieście, zwłaszcza że jest to nasza inicjatywa.

Wspomniał Pan, że sieć będą tworzyć nie tylko ośrodki akademickie, ale także analityczne. Kim zatem są sygnatariusze dokumentu?
Jeżeli chodzi o ośrodki akademickie, to z Ukrainy są to: Kijowski Uniwersytet Narodowy im. Tarasa Szewczenki i Lwowski Uniwersytet Narodowy im. Iwana Franki. Wymienione uczelnie są od wielu lat naszymi partnerami. Mamy z nimi zawarte umowy np. o podwójnym dyplomowaniu, ponadto realizowaliśmy wspólnie różne projekty badawcze. Podobnie jest z Uniwersytetem Michała Römera w Wilnie, z którym współpracujemy przede wszystkim w zakresie dydaktyki. Uznaliśmy, że istnieje potrzeba poszerzenia tego grona o dobre, wartościowe uniwersytety, a takim niewątpliwie jest Uniwersytet Witolda Wielkiego w Kownie. Miałem okazję odwiedzić ten uniwersytet, zobaczyć infrastrukturę, przyjrzeć się realizowanym projektom – to wszystko naprawdę robiło duże wrażenie.
Natomiast jeśli chodzi o ośrodki analityczne, to także nasi sprawdzeni partnerzy, think tanki z Ukrainy, z którymi Instytut Europy Środkowej współpracuje od wielu lat.

A na czym ma polegać ta współpraca?
Przyjęliśmy formułę elastycznej instytucjonalizacji, która ma zapewniać ciągłość współpracy poprzez zasadę rotacji przewodniczenia pracom sieci przez poszczególnych partnerów. Jest rzeczą naturalną, że w tym roku to przewodnictwo objęliśmy my, tzn. Instytut Nauk o Polityce i Administracji i Instytut Europy Środkowej.

Obok przygotowywania raportów, diagnoz i analiz chcemy skoncentrować się także na aktywności badawczej obejmującej m.in. wspólne publikacje, projekty badawcze finansowane ze środków europejskich czy cykliczne konferencje. Będziemy również współpracować w zakresie dydaktyki, ponieważ jest ona dzisiaj bardzo ważna. Musimy pokazywać studentom obraz zmieniającego się świata oraz uczyć ich, jak nie być podatnymi na dezinformację. Pragniemy popularyzować wiedzę, aby oddziaływać na opinię publiczną. Ważną dla nas rzeczą jest propozycja wydawania „Rocznika Strategicznego Europy Środkowej” (w języku angielskim „Central Europe Strategic Yearbook”), który byłby wizytówką naszego analitycznego potencjału. Oczywiście w tym kontekście niezwykle istotne jest także pozyskiwanie środków finansowych, o czym również rozmawiamy.

Jak widać, te formy aktywności są bardzo różne, w wielu elementach innowacyjne. Mają one zapewniać rozpoznawalność sieci Akademicko-Analitycznego Trójkąta Lubelskiego jako zorganizowanej struktury z tożsamością myślenia na bazie wspólnych doświadczeń, wspólnego poczucia zagrożeń, które są i mogą się pojawić w Europie Środkowej.

Jedną z podejmowanych aktywności będzie przygotowywanie raportów i analiz. Kto będzie mógł z nich korzystać?
Widzimy bardzo różnych odbiorców. Przede wszystkim naszym głównym celem jest optymalizacja decyzji podejmowanych przez państwa, które utworzyły Trójkąt Lubelski. Uznaliśmy, że ośrodki polityczne, nie tylko te znajdujące się u władzy, ale także np. opozycja, potrzebują diagnozowania zmieniającej się rzeczywistości międzynarodowej z sugestiami praktycznego działania, z myśleniem o nowej racjonalności. Chcielibyśmy, aby odbiorcami tych działań były także ośrodki akademickie, analityczne z europejskiej przestrzeni badawczej czy edukacyjnej, a nawet w skali całego globu. Ważną motywacją dla nas jest wzmocnienie poprzez wzajemną współpracę badań w zakresie współczesnych stosunków międzynarodowych. Pragniemy, aby odbiorcami byli też studenci, którzy studiują stosunki międzynarodowe, bezpieczeństwo narodowe, ale również opinia publiczna, zwłaszcza ta jej część, która nie chce być bierna, chce rozumieć współczesny świat.

Czyli możemy powiedzieć, że z jednej strony będą to raporty dla rządów państw obrazujące aktualną sytuację międzynarodową, a z drugiej wskazówki dla zwykłych obywateli, jak rozumieć procesy, które ją warunkują?
Zgadza się. Na bazie diagnozowania rzeczywistości będziemy przedstawiać rekomendacje praktycznego działania, a jednocześnie podejmować aktywności w zakresie edukacji obywatelskiej. Schematy myślenia o Europie, globalnym ładzie międzynarodowym, Rosji – jak jeszcze niedawno uważano – pożądanym partnerze do współpracy, zwłaszcza np. w zakresie bezpieczeństwa energetycznego, ulegają przewartościowaniu. Ta wiedza powinna trafiać do zwykłych ludzi, bo kwestie bezpieczeństwa energetycznego, działań dezinformacyjnych ich dotyczą. Chodzi o to, aby przedstawić opinii publicznej adekwatny i uwzględniający wspólnotę doświadczeń historycznych obraz zmieniającego się świata.

Jest to ważne również na poziomie elit politycznych, ponieważ zmienia się globalny układ sił. Co z państwami tzw. globalnego południa, które nie opowiadają się przeciwko Rosji i mają własną racjonalność myślenia? Jej zrozumienie jest istotne. Dzisiaj wiele dylematów dotyczy systemu bezpieczeństwa zbiorowego ONZ, który w przypadku Ukrainy całkowicie zawiódł. Jak zmieniać globalne instytucje? Czy mamy je naprawiać, reformować? Czy może potrzebne jest tworzenie nowych instytucji bezpieczeństwa międzynarodowego? Wiele wskazuje na to, że te istniejące ze względu na uwarunkowania polityczne, ale i formalne, mam na myśli Międzynarodowy Trybunał Karny, nie są w stanie rozwiązać np. problemu zbrodni wojennych czy nawet zbrodni przeciwko ludzkości, których dokonuje Rosja w Ukrainie, bo ani Rosja, ani Ukraina nie są stronami statutu Międzynarodowego Trybunału Karnego. Tego typu pytań jest znacznie więcej. Co z procesami globalizacji? Hiperglobalizacją byliśmy zachwyceni, później zaniepokojeni. Czy świat dalej będzie się globalizował? Rywalizujemy politycznie, wojskowo, gospodarczo, technologicznie, ale współpracujemy w zakresie wspólnych wyzwań cywilizacyjnych, takich jak zmiany klimatu, bo odczuwamy je wszyscy. Te dylematy wymagają nowego sposobu myślenia, diagnozowania.

Nawiązując do sytuacji w Ukrainie, czy jest możliwość zakończenia tego konfliktu w najbliższym czasie i jak wówczas wyglądałaby sytuacja w Europie, zwłaszcza w Europie Środkowo-Wschodniej?
To bardzo trudne pytanie, na które odpowiedź – według mnie – zależy od dwóch czynników. Pierwszym z nich są sukcesy wojskowe Ukrainy. Cele Ukrainy są bardzo proste: odzyskanie terytoriów z 1991 r., czyli Donbasu, Ługańska i Krymu, oraz przywrócenie jej granic z chwili, kiedy powstała. Ale Ukraina deklaruje także wyegzekwowanie od Rosji odszkodowań wojennych i ukaranie zbrodniarzy wojennych czy (tu jest dyskusja o kwalifikacji tych działań) zbrodni przeciwko ludzkości. To są cele, które są ściśle ze sobą powiązane i w znacznym stopniu uzależnione od skuteczności działań zbrojnych i ofensywy, o której tyle ostatnio słyszymy.

Musimy się również zastanowić nad tym, na ile ta wojna jest autonomiczna w sensie zderzenia potencjałów gospodarczych, społecznych, demograficznych Ukrainy i Rosji, a na ile jest elementem większej gry geopolitycznej, w której biorą udział państwa zachodnie, zwłaszcza Stany Zjednoczone. Nie wiemy, jaka jest ich strategia w odniesieniu do tego konfliktu. Czy Stany Zjednoczone są zdeterminowane we wsparciu Ukrainy, aby mogła zrealizować te trzy wymienione cele? To nie jest takie łatwe, ponieważ Rosja nie wykorzystuje w pełni swojego potencjału wojskowego i gospodarczego w konfrontacji z Ukrainą. Jej możliwości nadal są dość znaczące, chociaż jest osłabiona.

W słynnym czasopiśmie analitycznym „Foreign Affairs” niedawno ukazał się artykuł, w którym bardzo znani analitycy Richard Haass i Charles Kupchan wskazywali na potrzebę przewartościowania priorytetów Stanów Zjednoczonych, jeżeli chodzi o wojnę w Ukrainie. Mówili o wspieraniu jej w maksymalnej realizacji założonych celów, ale gdyby było to utrudnione, to trzeba zadać sobie pytanie, w jakim zakresie można zrezygnować z głównego celu, czyli pełnej integralności terytorialnej Ukrainy.

Należy włączyć Ukrainę w struktury euroatlantyckie, ale być może w warunkach niepełnego odzyskania terytorium. Przyjmowanie nowych państw członkowskich do Sojuszu Północnoatlantyckiego powinno opierać się na artykule 10 traktatu, tj. wnoszeniu wkładu do bezpieczeństwa obszaru euroatlantyckiego, co w praktyce polega na tym, że żadne państwo mające spór o terytorium z sąsiadami nie ma szans wejścia do NATO, z czego skwapliwie i świadomie korzysta Rosja, „zamrażając” konflikty w Naddniestrzu, Abchazji czy Osetii Południowej. Nie jest wykluczone, że Rosja zechce „zamrozić” okupację terytoriów Ukrainy, mając nadzieję, że w ten sposób zablokuje jej wejście do UE i NATO. Jaką racjonalność działania przyjąć w takiej sytuacji? Czy zmienić dotychczasowe zasady nabywania członkostwa w NATO? Czy jesteśmy gotowi na takie wyzwanie geopolityczne? Czy Zachód może sobie pozwolić na „krok wstecz” w warunkach obecnego wojskowego, gospodarczego, politycznego wsparcia udzielanego Ukrainie?

Jak widzimy, tych pytań, problemów związanych z wojną w Ukrainie jest zdecydowanie więcej. Musimy pamiętać o tym, że one nas także dotyczą. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć konsekwencji wojny, te związane z geopolitycznym umocowaniem Ukrainy będziemy odczuwać przez wiele lat. Funkcjonujemy w okresie głębokich przewartościowań ładu międzynarodowego i, w zależności od rozstrzygnięć, ich konsekwencje dotkną nas wszystkich, także zwykłych ludzi.

Jak my jako państwo, obywatele mamy się w tej sytuacji odnaleźć?
Zdecydowanie popierać Ukrainę w jej konfrontacji z agresorem. Pamiętajmy, zanim Putin zaatakował Ukrainę 24 lutego 2022 r., to w grudniu 2021 r. sformułował ultimatum pod adresem państw zachodnich Sojuszu Północnoatlantyckiego, aby infrastrukturę wojskową cofnęły na Zachód. Trzeba z tego faktu wyciągać wnioski, o jak wielką stawkę toczy się gra.

Polska ze względu na swoje położenie geopolityczne stała się ważnym państwem, a nawet kluczowym dla transferu pomocy wojskowej i ekonomicznej dla Ukrainy. To wzmacnia naszą pozycję międzynarodową. Ale czy będziemy w stanie ją zachować po zakończeniu tej konfrontacji? Czy potrafimy to przekuć w dobre relacje z UE i Sojuszem Północnoatlantyckim? To ważny moment dla Polski. Zachód już uznał, że popełnił geopolityczne pomyłki dotyczące włączenia się do koncepcyjnego myślenia o przyszłym ładzie międzynarodowym. Czy tę naszą rolę w transferze zdolności wojskowych Ukrainy potrafimy przeobrazić w bycie istotnym partnerem w procesie jej odbudowy? Oczekiwania Europy są takie, że to ma być inna Ukraina. Ukraina 2.0., jak mówią niektórzy, Ukraina demokratyczna, otwarta, z gospodarką rynkową, wykluczająca rolę oligarchów, innowacyjna, nowoczesna, funkcjonująca zgodnie ze standardami określanymi przez część UE jako sustainability w odniesieniu do procesów rozwojowych, innowacyjności technologicznej, włączenia się w proces transformacji, który wiąże się z przeciwdziałaniem zmianom klimatu.

Przed nami ogromne wyzwanie, bo nie wiemy, jaka racjonalność myślenia i decyzji będzie nam towarzyszyć.

Rozmawiała Magdalena Cichocka
Fot. Bartosz Proll

    Aktualności

    Data dodania
    18 lipca 2023