Ta strona używa cookies
Ze względu na ustawienia Twojej przeglądarki oraz celem usprawnienia funkcjonowania witryny umcs.pl zostały zainstalowane pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Możesz to zmienić w ustawieniach swojej przeglądarki.
Zapraszamy do zapoznania się z rozmową z dr hab. Mariolą Tymochowicz, prof. Uczelni z Katedry Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego w Instytucie Nauk o Kulturze na Wydziale Filologicznym UMCS.
Święty Mikołaj to jeden z ulubionych bohaterów kultury masowej. Gigantyczny krasnal z Laponii, który jeździ saniami zaprzęgniętymi w czerwononose renifery i raz do roku rozdaje wszystkim prezenty. Taki wizerunek dominuje w naszej kulturze popularnej, skąd on się wziął?
Ten znany nam współcześnie wizerunek Świętego Mikołaja pojawił się dopiero w XX wieku za sprawą kampanii reklamowej Coca-Coli. Wcześniej, bo jeszcze do końca XIX wieku w licznych ikonografiach był przedstawiany tradycyjnie, w typowym stroju biskupim, płaszczu lub ornacie. Zresztą w takiej postaci do dziś występuje jeszcze m.in. wśród Słowian wschodnich, gdzie kult tego świętego jest bardzo silny. Z kolei w kościele zachodnim, gdzie jego postać ma jednak mniejsze znaczenie, kult św. Mikołaja rozpowszechnił się nieco później. Podobnie w Polsce - można zaobserwować, że na wschodnim pasie, z Lubelszczyzną włącznie, kult św. Mikołaja był bardziej rozwinięty niż w innych częściach naszego kraju. Św. Mikołaj cieszył się również większą popularnością na Podkarpaciu, co było związane z zamieszkującą tam ludnością łemkowską czy bojkowską oraz na Podlasiu mniejszością białoruską czy ukraińską. Dawniej, oprócz świątyń pod jego wezwaniem, pojawiały się przedstawienia św. Mikołaja w kapliczkach przydrożnych. To pokazuje m.in. zachowana dokumentacja jeszcze z lat 60-70. XX wieku. Dziś św. Mikołaj należy do najbardziej znanych świętych, otaczają go czcią zarówno wierni kościoła wschodniego, jak i zachodniego. Na pewno na tę jego ponadpokoleniową popularność wpłynęła wyjątkowa postawa, jaką prezentował. Za życia stanowił przykład dobrego, miłościwego człowieka i jak głoszą mity czy legendy, nie przestawał czynić cudów także po śmierci.
Święty Mikołaj to chyba jeden z nielicznych i najbardziej zapracowanych świętych, któremu przypisuje się ochronę nad tak dużą i różnorodną grupą osób. Można niemal rzec, że to patron od wszystkiego…
Tak, św. Mikołaj to bardzo wszechstronny patron. Sprawuje opiekę nad pannami na wydaniu, kobietami chcącymi urodzić dziecko, noworodkami, dziećmi i ubogimi. To także patron m.in. ludzi morza, a więc marynarzy, żeglarzy, rybaków, ale i rolników, kupców, młynarzy, pasterzy, piekarzy, rzeźników, krawców, tkaczy, adwokatów i notariuszy, podróżnych i pielgrzymów, a nawet więźniów czy żebraków. Jak widać, przedstawiciele różnych profesji i rzemiosł bardzo chętnie oddawali się pod opiekę św. Mikołaja. Ten święty patronuje także bardzo wielu miastom, regionom i krajom, np. Lotaryngii we Włoszech, Amsterdamowi w Holandii, Nowemu Jorkowi czy Rosji i Moskwie. Dodatkowo, w kulturze ludowej zyskał on jeszcze znaczenie jako opiekun zwierząt domowych.
Co zatem wspólnego ma Święty Mikołaj z wilkami?
Jeszcze w niedalekiej przeszłości wilki stanowiły ogromne zagrożenie dla mieszkańców wsi, szczególnie w okresie zimowym, kiedy lasy nie zapewniały im odpowiedniego wyżywienia. Często skradały się, przedostawały do gospodarstw i robiły tam spustoszenia. Dawniej, także i na Lubelszczyźnie, hodowano dużo owiec, więc wilki w pierwszej kolejności atakowały te zwierzęta. Aby tego uniknąć, zwierzęta domowe oddawano opiece św. Mikołaja i modlono się do niego, żeby zabezpieczył je przed wilkami. Na Podkarpaciu nawet wierzono, że św. Mikołaj w dniu 6 grudnia zwołuje wszystkie wilki i wskazuje im gospodarstwo, w którym mogą te owce zjeść. Najczęściej było to gospodarstwo tych osób, które modliły się zbyt mało gorliwie. Z kolei na Lubelszczyźnie 6 grudnia gospodarze przynosili do kościołów chleb, masło i ser, i składali te pokarmy w ofierze na schodach ołtarza. Miał to być dar dla św. Mikołaja w podziękowaniu za to, że przez cały rok czuwał nad gospodarstwami i domowymi zwierzętami. W latach przedwojennych i powojennych w wielu miejscowościach przyjął się również zwyczaj zamawiania w tym dniu mszy św. w intencji ochrony, zabezpieczenia gospodarstw i zwierząt domowych przed różnego rodzaju niebezpieczeństwami i chorobami.
A skąd wziął się zwyczaj z którym współcześnie kojarzymy Świętego Mikołaja, czyli obdarowywanie prezentami?
Ten zwyczaj dotarł do nas z Niemiec, stosunkowo późno, bo pod koniec XIX wieku, czyli mniej więcej wtedy, kiedy pojawiła się świąteczna choinka. A tak naprawdę obdarowywanie prezentami stało się popularne dopiero po II wojnie światowej, ok. lat 60. i 70. XX. Wtedy jednak ten zwyczaj dotyczył przede wszystkim dzieci, Święty Mikołaj przynosił drobne upominki, które rodzice pozostawiali pociechom pod poduszką. Można powiedzieć, że wiązało się to z pewnego rodzaju mobilizacją, bo dzieci musiały być grzeczne - jeżeli nie wypełniały swoich obowiązków i nie były posłuszne, to zamiast prezentu mogły liczyć tylko rózgę. Znacznie dłuższą tradycję ma obdarowywanie w okresie zimowym kolędników, którzy chodzili po domach i za śpiewane kolędy i wygłaszane życzenia, dostawali w zamian od domowników prezenty w postaci np. ciastek czy innych słodyczy.
Jak wyglądała taka wizyta Świętego Mikołaja? Pokazywał się w domu czy wpadał incognito przez komin?
Święty Mikołaj to mityczna istota. Dziś to postać realna, zamawiamy jego wizytę, podczas której wręcza dzieciom prezenty. Dzieci na jego przyjście czekają cały rok, uczą się wierszyków, przygotowują piosenki. Dawniej odpytywano najmłodszych również ze znajomości pacierza, bo jednak Mikołaj był kojarzony z postacią świętą. To był pewnego rodzaju test, jeśli dzieci przeszły go pozytywnie – dostawały prezent.
W Polsce Święty Mikołaj raczej nie wchodził przez komin, choć tę wersję utrwaliły popkulturowe bajki i dzieci właśnie w taki sposób wyobrażają sobie odwiedziny tej tajemniczej postaci. W latach powojennych Święty Mikołaj poruszał się pieszo. Zachował się zapis, że w okolicy Tomaszowa Lubelskiego towarzyszyły mu dwie młode panny, przebrane za aniołki. Oczywiście przed wizytą Święty Mikołaj zapowiadał się i prosił o zgodę, aby wejść do domu, podobnie jak kolędnicy. A kiedy już się pojawił, dzieci były przepytywane z wierszyków i piosenek. I oczywiście, żeby dostać prezent, musiały być grzeczne cały rok. Tak jest zresztą do dziś.
Zwyczaj wręczania prezentów znany jest na całym świecie, jednak nie wszędzie prezenty przynosi Święty Mikołaj. Np. we Włoszech jest to wiedźma, z kolei w Holandii dzieci nawiedza skrzat.
Nasze dzieci mają to szczęście, że mogą liczyć na prezenty w okresie zimowym dwa razy w roku – w mikołajki i wigilię Bożego Narodzenia. W innych częściach Europy jest to zwyczaj jednorazowy. Co ciekawe odbywa się też w różnym czasie. Ogólnie można powiedzieć, że obdarowywanie prezentami w okresie zimowym rozpoczyna się 6 grudnia, czyli w rocznicę urodzin św. Mikołaja, a kończy nawet na początku stycznia, w okolicach święta Trzech Króli, czyli wtedy, kiedy kończymy obchody Bożego Narodzenia. Rzeczywiście we Włoszech nie obchodzi się mikołajek 6 grudnia, a alternatywnie właśnie w święto Trzech Króli przychodzi wiedźma Befania i wręcza dzieciom prezenty. Podobnie w Hiszpanii 6 stycznia zjawiają się Trzej Królowie, nazywani Los Reyes Magos. W fińskiej tradycji występuje Joulupukki, czyli bożonarodzeniowy kozioł, z kolei w Szwecji dzieciom również dopiero pod choinkę prezenty podrzuca skrzat Jultomte.
A Śnieżka, elfy, renifery i cała mikołajkowa ferajna?
Śnieżka czy Dziadek Mróz to postaci wprowadzone w naszym kraju w okresie socjalizmu, które miały trochę przygasić lub wręcz całkowicie zniwelować Świętego Mikołaja. To postacie, które pojawiały się przede wszystkim na Nowy Rok. Śnieżka i Dziadek Mróz nie bez powodu byli ubrani w biel, kojarzoną ze śniegiem i zimą, były to postaci niepowiązane z religią.
Dziś każdy może dostać prezent i każdy może zostać Świętym Mikołajem. Korzystając z tej okazji, wielu darczyńców ofiaruje prezenty zupełnie obcym osobom, pomaga tym, którzy tej pomocy potrzebują najbardziej.
Oczywiście, coraz więcej firm i organizacji, a nawet klubów kibica wspiera w mikołajki, np. domy dziecka czy hospicja, czyli takie miejsca, które nie zawsze mogą liczyć na tego rodzaju pomoc w ciągu roku. Często instytucje pytają wcześniej o konkretne zapotrzebowanie, aby prezenty, które ofiarują były bardziej przydatne. Popularne są ostatnio także akcje organizowane w mediach społecznościowych, np. mieszkańcy domów pomocy społecznej piszą kartki do Świętego Mikołaja, prosząc o konkretne rzeczy, takie jak wymarzony telefon, ale i ciepłe skarpetki czy piankę do golenia. Tego typu praktyka bardzo powszechna jest również w szpitalach. W ten sposób darczyńcy starają się pocieszyć dzieci, które mikołajki czy w ogóle święta Bożego Narodzenia muszą spędzać w ośrodkach zdrowia.
Z kolei w szkołach nadal popularne są mikołajki klasowe i świąteczne przebrania. Uczniowie, którzy założą np. mikołajkową czapkę, mogą w tym dniu liczyć na specjalne przywileje i ulgi, takie jak zwolnienie z odpytywania czy sprawdzania pracy domowej. Nauczyciele wprowadzając tego typu uatrakcyjnienia, zapewne chcą zasygnalizować wyjątkowość tego dnia, a na pewno chęć podtrzymywania tradycji obdarowywania się wśród uczniów.
Rozmawiała Klaudia Olender
Dr hab. Mariola Tymochowicz, prof. Uczelni – zawodowo związana z Instytutem Nauk o Kulturze UMCS, gdzie sprawuje opiekę nad biblioteką instytutu oraz Archiwum Badań Terenowych. Laureatka wielu nagród i grantów badawczych. Autorka licznych publikacji z zakresu szeroko pojętej kultury ludowej, obejmującej m.in. regionalne stroje, obrzędy i tradycje. Główne zainteresowania naukowe: kultura tradycyjna Polski i Europy, mniejszości narodowe w Polsce, wschodnie pogranicze kulturowe.
Fot. Bartosz Proll
źródło: Centrum Prasowe UMCS