Sukces pisarski dr Aleksandry Trynieckiej - rozmowa przeprowadzona w Światowym Dniu Książki i Praw Autorskich oraz Dniu Języka Angielskiego

"Book of the Year 2021", "New Book of the Year 2021" oraz "Children’s Book of the Year 2021" nagrody The Chrysalis BREW Project oraz nagroda w konkursie "Outstanding Creator Awards" w Stanach Zjednoczonych - to szczególne wyróżnienia przyznane książce "Bunky and the Walms: The Christmas Story" autorstwa dr Aleksandry Trynieckiej. Z Autorką, w Światowym Dniu Książki i Praw Autorskich oraz Dniu Języka Angielskiego (23 kwietnia) rozmawialiśmy o jej wyborach literackich, fascynacji książkami oraz pięknie języka angielskiego. Zapraszamy do lektury!

- Jaki dziś dzień? - zapytał Puchatek.

- Dziś. - odpowiedział Prosiaczek; na to Puchatek: - To mój ulubiony dzień.

"Kubuś Puchatek" A. A. Milne 

 

Kim jest Aleksandra Tryniecka, laureatka licznych nagród za powieść dla dzieci?

Przede wszystkim jestem adiunktem, pracownikiem naukowym w Katedrze Anglistyki i Amerykanistyki na Wydziale Filologicznym UMCS, literaturoznawcą.

Wybór filologii angielskiej jako kierunku studiów był dla mnie czymś naturalnym. To było moje marzenie, moja pasja. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym dokonać innego wyboru. Szczególnym obszarem moich zainteresowań jest literatura XVII i XVIII wieku. Praca, która wykonuję, jest dla mnie ogromną przyjemnością.

Z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że zarówno moje życie zawodowe, jak i prywatne skoncentrowane jest wokół literatury, książek. Odkąd tylko sięgam pamięcią lubiłam czytać, także w języku angielskim. Nawet jeżeli nie wszystko rozumiałam, to mimo wszystko starałam się czytać jak najwięcej. Polubiłam ten język między innymi za jego melodyjność. Intensywnie angielskiego zaczęłam się uczyć w gimnazjum, chodziłam też na dodatkowe zajęcia. Często sama pracowałam ze słownikiem, czytałam, pisałam, zakładałam różne zeszyty. Było to dla mnie przyjemnością i bardzo mi się to podobało.

Uwielbiam języki, znaczenia jakie słowa za sobą niosą, ich brzmienie. W językach obcych jest coś fascynującego. Lubię języki melodyjne, miękkie. Dla mnie każdy język to inny świat. Mam swoje ulubione, jednym z nich jest na przykład język grecki, który jest dla mnie wręcz magiczny.

Jakie książki lubi Pani czytać?

Moje zainteresowania naukowe koncentrują się wokół literatury wiktoriańskiej. Interesuję się twórczością Anthony’ego Trollope'a, Wilkie Collins’a, Oscara Wilde'a i sióstr Brontë. Podoba mi się elegancja wiktoriańskich powieści, ten szczególny sposób budowania zdań, użycie słów, tworzenie przestrzeni literackiej. Literatura tego okresu jest niezwykle piękna, elegancka. Cokolwiek by się nie działo, jest opisane fenomenalne. Nie do odtworzenia współcześnie. W swoich książkach staram się naśladować ten wyjątkowy styl.

Z drugiej strony fascynuje mnie literatura dziecięca. Często po nią sięgam, lubię się zagłębiać w ten świat, myślę, że jest nam to potrzebne.

Która książka z literatury dziecięcej jest dla Pani szczególnie ważna?

Opowieści z Narnii  Cliva Staplesa Lewisa. Jest to książka, którą czytała mi mama jak miałam około 4 – 5 lat. Pokochałam tę książkę. Mama czytała mi ją wiele, wiele razy. To był niezwykle ważny czas dla nas, czas bliskości, wspólnego „podróżowania przez ten niezwykły świat”. Równocześnie nabierałam przekonania, że pisząc, chcę stworzyć podobny, wielopłaszczyznowy, wielobarwny, przestrzenny. Dla mnie ta książka to model.

Czego poszukuje Pani w książkach?

Spokoju. Przede wszystkim spokoju. Każda książka w pewien sposób oddaje obraz świata. Dla mnie w książkach ważne jest to, żeby stworzyć wizję świata, który jest podobny do naszego, ale jednocześnie staram się ukierunkować tę wizje na coś pełniejszego, lepszego. Wydaje mi się, że wiąże się to z odpowiedzialnością bycia pisarzem. Wszystko co tworzymy, wraca do rzeczywistości – spokój, piękno. Nawet jak temat jest trudny, bolesny to można go tak pokazać, żeby wyjść z tego bogatszym. Książki są nośnikiem dobrych, pozytywnych zmian, nawet jeżeli opisują trudne sprawy.

Jak się zrodził pomysł na napisanie książki dla dzieci?

O napisaniu takiej  książki marzyłam odkąd skończyłam 4 lata. Wiedziałam, co chce robić, że bardzo chce pisać. Pisanie pozwalało mi na zrozumienie rzeczywistości, pokazanie własnego świata. Mniej więcej w tym czasie dostałam od mamy duży, biały zeszyt i w nim została zapisana moja pierwsza powieść, którą również zilustrowałam. Pierwszymi czytelnikami byli oczywiście moi rodzice, którzy musieli się nieźle namęczyć, żeby zrozumieć co zostało napisane. Potem pojawiały się już bardziej „profesjonalne prace”, pisane zarówno w języku polskim, jak i angielskim.

Wróćmy do książki, która stała się pretekstem naszego spotkania Bunky and the Walms: The Christmas Story. Skąd pomysł na książkę, na jej bohaterów?

Dla mnie przygoda z tą książka rozpoczęła się w 2019 roku podczas pobytu na konferencji w Londynie. Niedaleko Muzeum Brytyjskiego, w jednym ze sklepów z pamiątkami znalazłam maskotkę, która stała się pierwowzorem głównego bohatera. Był to niebieski hipopotam, z lekko kwaśna miną. Szczególnie zaintrygował mnie ten nietypowy, jak na maskotkę wyraz pyszczka, niby uśmiechnięty, ale tak bez przekonania. Następnie podczas spaceru natknęłam się na ulice, która miała w swojej nazwie WALMS, pewnie chodziło o jakąś ważną historyczną postać, ale ja się od razu zaczęłam zastanawiać, czy na tej ulicy nie mógłby mieszkać ten właśnie hipopotam. I tak powstała historia o tym zwierzaczku. Bardzo lubię łączyć rzeczywistość z tym, co sobie wyobrażam.

Jest Pani również Autorką ilustracji.

Tak, ilustracje są moje.

Jak na książkę na dzieci są dość nietypowe, bo biało-czarne.

Wspólnie z moim wydawcą zdecydowaliśmy, że pierwsze wydanie będzie czarno-białe. Dla mnie takie ilustracje mają większą możliwość pobudzenia wyobraźni. Jest to również moje osobiste nawiązanie do pierwszych wydań Opowieści z Narnii czy Muminków. Zdaje sobie sprawę z tego, że teraz wszystko jest bardziej kolorowe, ale zdecydowałam się pozostać przy takiej formule.

Czy od początku wiedziała Pani, że napiszę ją po angielsku?

Tak, od kiedy tylko zaczęłam o niej myśleć, o jej bohaterach, robiłam to po angielsku. To wszystko jest nie do odtworzenia dla mnie w innym języku. Są w niej słowa, które sama stworzyłam, które są nieprzetłumaczalne, np. BUKNYFUL - jeżeli coś jest piękne, dobre, szlachetne; WALMFUL - jeżeli coś jest ciepłe, domowe, jak rodzina, albo WALMLESS – jeżeli takie nie jest. Wiele jest takich słów w książce. Uważam, że w każdym języku są słowa których nie da się przetłumaczyć, a jeżeli to zrobimy tracą swój pierwotny sens.

Każda moja książka powstaje z zamysłem, że zostanie od początku napisana albo po polsku, albo po angielsku. Być może podejmę się przetłumaczenia Bunky’ego, ale w tym momencie nie jestem do tego przekonana. Każde słowo niesie za sobą określony obraz, brzmienie, znaczenie. Oczywiście przetłumaczenie na 100 języków miałoby swój znaczący wymiar komercyjny, ale nie wiem czy jest sens, bo według mnie książka straci głębie.

Czy inne postacie mają również swoje pierwowzory?

Tak, pozostali bohaterowie to maskotki, które mają u mnie swoje miejsce. Wszyscy są z mojego, realnego świata.

Czy pisząc książkę myślała Pani o czytelnikach, do kogo trafi, kto będzie ją czytał?

Oczywiście. Często zwracam się bezpośrednio do czytelnika w tej książce. To zabieg celowy, bo chciałam zaprosić go do tego świata. Nie bez znaczenia jest też wybór okresu Świąt Bożego Narodzenia, który uważam za czas magiczny. Bardzo zależało mi na tym, by stworzyć inną rzeczywistość i zaprosić do niej czytelnika, wziąć go za rękę, by poczuł się częścią tego świata.

Inną, ważną dla mnie kwestią było stworzenie bohatera niedoskonałego. Nie znaczy to, że czegoś mu brakuje. On jest bardzo dobry, ma dobre serce, ale czasami bywa niezadowolony, skwaszony, stara się, jest bardzo szlachetny w swoich niedoskonałościach. Chciałam pokazać, że nie da się być super bohaterem cały czas, mieć super moce, być niezniszczalnym, świat wygląda trochę inaczej. Główny bohater też się waha, przeżywa wewnętrzne konflikty. Chciałam, żeby dzieci mogły się z nim utożsamiać.

Chciałam stworzyć książkę, która byłaby przyjazna dla każdego. Żeby sprawiała radość. Dzieci oczywiście były głównymi odbiorcami, chciałam im przedstawić Bunky’ego jako bohatera, któremu nie wszystko się udaje, ale stara się.

Moim zamiarem było napisanie książki, która będzie uczyć „nie pouczając”, będzie miała bogate, rozbudowane słownictwo. Książka zawiera przypisy, tłumaczę słowa, które mogą zostać uznane przez dzieci za niezrozumiałe. Staram się je tłumaczyć w dziecięcy sposób, czasem śmieszny.

Chciałam odtworzyć styl książek z mojego dzieciństwa, rozbudowanych, wielowątkowych. Pisząc, wzorowałam się na XIX-wiecznej literaturze. Wybrane fragmenty pisane są tym specyficznym językiem, używam określonych form i stylu. Książka ma jakby dwie warstwy, jest to taka książka w książce. Jedna to opowieść o przygodach głównego bohatera, druga - fragmenty pisane kursywą – będącą jakby książka pisaną przez samego Bunky’ego. Te właśnie fragmenty pisane są stylem XIX-wiecznym, literackim. Oczywiście te dwa światy się łączą, ale odkrycie tego pozostawiam czytelnikowi.

Czy jest to jednorazowa przygoda z tymi postaciami?

Nie, powstaje kolejna część. W trakcie pisania wiedziałam już, że Bunky, by stać się pełnowymiarowym bohaterem musi przeżyć jeszcze inne przygody, stanąć przed wyzwaniem rozwiązania kolejnych trudnych problemów.

Skąd pomysł na wydanie książki w Stanach Zjednoczonych?

Pierwsza rzecz, która o tym zdecydowała, to język angielski, w jakim została napisana. Poza tym poszukiwałam wydawnictwa, które kierowałoby się podobnymi wartościami i oczekiwaniami, jak ja. Tak trafiłam na wydawnictwo Wipf and Stock. Ważny był zarówno profil wydawanych publikacji, jak i to, że publikują prace osób, które na co dzień pracują na uczelniach. Ten ostatni fakt był dla mnie szczególnie intersujący.

Jak książka trafiła na konkurs The Chrysalis BREW Project?

To jeden z elementów promocji książki. W trakcie rozmów z wydawnictwem dotyczącym działań promocyjnych zostało uzgodnione, że będziemy ją wysyłać na różne konkursy. Na ten akurat wysłałam ja.

Promocja książki wymaga dużego zaangażowania, wyjazdów i spotkań. Niestety przez sytuację pandemiczną na świecie, działania te zostały znacznie ograniczone. Owszem miałam spotkania z czytelnikami, ale to były spotkania online, co też było niezwykle interesujące. Konieczność zaistnienia w przestrzeni internetowej narzuciła określone ramy działania. Założyłam własną stronę internetową, gdzie przez cały okres świąteczny tworzyłam różne wydarzenia związane z książką, czytałam fragmenty, zapraszałam na spotkania, organizowałam konkursy dla czytelników.

Skąd pochodzą Pani czytelnicy?

Głównie ze Stanów Zjednoczonych, ale też z Wielkiej Brytanii, Australii i z Polski.

Jak Pani pracuje nad książką? Stosuje jakieś szczególne metody pracy?

Przede wszystkim nie piszę na siłę. Nieważne czy dotyczy to mojej pracy naukowej, czy książek dla dzieci. Nie piszę, jak nie czuję. Nie jestem „techniczna” przy pisaniu. Nie mam nic przeciwko wyznaczaniu sobie określonego czasu, codziennego pisania „od – do”, pisania określonej ilości stron. Wiem, że tak pracował m.in. Anthony Trollope. Uważał, że praca pisarza, jest taką pracą rzemieślniczą. Ja piszę, jak uznam, że mam coś do powiedzenia. Wtedy samo się pisze, jest to szczere wobec czytelników. Najwięcej piszę w wakacje, na świeżym powietrzu. Lubię pisać na papierze, piórem, ale niestety przy takiej ilości pracy, jaką mam do wykonania korzystanie z laptopa jest niezbędne.

Jakie są Pani plany na najbliższą przyszłość?

Chciałabym być dalej wierna sobie, temu co robię. Pasjonuje mnie literatura, więc mam nadzieję, że zarówno w pracy zawodowej, jak i tej bardziej literackiej będą mogła dalej się spełniać. Praca na uczelni jest dla mnie priorytetem, publikacje naukowe są dla mnie ważne, ale pisanie książek, w tym książek dla dzieci będzie stanowić ważną cześć mojej aktywności.

Bardzo dziękuję za rozmowę.


Nota biograficzna:

Dr Aleksandra Tryniecka, adiunkt w Katedrze Anglistyki i Amerykanistyki UMCS. W 2018 roku pod kierunkiem naukowym prof. dr hab. Anny Kędry-Kardeli obroniła rozprawę doktorską pt. "Female Characters in the Victorian and Neo-Victorian Novel: An Intertextual Study". W wolnym czasie pisze poezję i opowiadania, aby ubrać rzeczywistość w odpowiednie słowa. Jej ulubieni bohaterowie literaccy to Kot z Cheshire i Bunky. Jest wielką fanką swojego Czworonożnego Przyjaciela - Jogusia.


Recenzje książki Bunky and the Walms. The Christmas Story i inne szczegółowe informacje dostępne pod linkami:

  1. https://www.aleksandratryniecka.com/
  2. https://www.aleksandratryniecka.com/post/the-winner-of-our-very-bunky-drawing-contest-announced-congratulations-skanda-06-02-22
  3. https://thechrysalisbrewproject.com/2022/03/30/brew-book-awards-2021-22-winners/?fbclid=IwAR2g77gde2p5bZa8jroY17MHkf-bdoa0oUHXkJZ6LMgyCEkneph7H_gnKT4
  4. https://thechrysalisbrewproject.com/2022/04/16/bunky-and-the-walms-book-review3/
  5. https://thechrysalisbrewproject.com/2022/04/02/bunky-and-the-walms-book-review1/
  6. https://thechrysalisbrewproject.com/2022/04/12/bunky-and-the-walms-review2/
  7. https://marketsampler.com/the-chrysalis-brew-project-announces-book-award-winners/?utm_source=rss&utm_medium=rss&utm_campaign=the-chrysalis-brew-project-announces-book-award-winners
  8. https://www.digitaljournal.com/pr/bunky-and-the-walms-by-aleksandra-tryniecka-wins-multiple-brew-book-awards?fbclid=IwAR2dZyh-nkY_IOLPO4L3mjWJc60HCkzPULsiHI6ewXSJUab-uJQNuqzsPb0#ixzz7PtMMMeaJ
  9. https://www.digitaljournal.com/
  10. https://marketsampler.com/the-chrysalis-brew-project-announces-book-award-winners/?utm_source=rss&utm_medium=rss&utm_campaign=the-chrysalis-brew-project-announces-book-award-winners

 

    Wszystkie aktualności

    Data dodania
    25 kwietnia 2022