Biżuteria skarbnicą wiedzy

Wywiad z dr Beatą Polit z Instytutu Archeologii - zapraszamy do lektury!

Jest Pani autorką książki dokumentującej ponad 3,5 tys. różnego rodzaju biżuterii późnoscytyjskiej i sarmackiej znalezionej na Krymie. Skąd zainteresowanie takimi zabytkami?
Przygodę z Krymem rozpoczęłam jako studentka w Instytucie Archeologii UMCS. Wówczas zdecydowałam się napisać pracę magisterską dotyczącą biżuterii wczesnoscytyjskiej. Temat ten zafascynował mnie do tego stopnia, że postanowiłam iść w tym kierunku. Początkowo nie wiedziałam, jak będzie wyglądała moja praca naukowa, ale mimo to w 2006 r. wyjechałam pierwszy raz na Krym. Miejsce to od razu mnie urzekło. Mówi się, że Krym to półwysep rozmaitości, muzeum pod odkrytym niebem. Nie sposób nie zgodzić się z tymi stwierdzeniami.

Po powrocie wiedziałam, że muszę pojechać tam kolejny raz. Okazja nadarzyła się dość szybko. Na III roku studiów wprowadzono nowe zajęcia, które prowadził prof. Igor Chrapunov, specjalista z zakresu kultury późnoscytyjskiej i sarmackiej na Krymie. Początkowo podchodziłam do nich bardzo sceptycznie. Wykłady wygłaszane były w języku rosyjskim, dlatego obawiałam się, czy przyswoję materiał. Jak się później okazało – niepotrzebnie. Byłam pierwszą osobą, która zdała u Profesora egzamin i której zaproponował udział w badaniach wykopaliskowych na Krymie. Bez chwili namysłu przyjęłam propozycję i latem 2007 r. z plecakiem i namiotem zjawiłam się w małej wiosce oddalonej 15 kilometrów od Symferopola. To tutaj na niedużym wzgórzu zlokalizowane jest cmentarzysko Nejzats, jedno z najciekawszych stanowisk na Krymie. Zaczęłam pojawiać się tam każdego roku i z czasem – nawet nie potrafię określić kiedy – stałam się częścią zespołu.

Po zakończeniu studiów prof. Chrapunov zaproponował mi napisanie pracy doktorskiej poświęconej biżuterii okresu sarmackiego na Krymie. Mówiąc okres sarmacki, mam na myśli czas od II w. przed Chr. Do IV w. po Chr. Propozycja ta bardzo mnie ucieszyła, ale zaczęłam się zastanawiać, dlaczego tak interesujące zabytki nie zostały do tej pory opracowane. Szybko znalazłam odpowiedź na to pytanie.

Co zatem było tego powodem?
Myślę, że każdy doświadczony badacz zdawał sobie sprawę, jakie to wyzwanie. Zabytki z Krymu należą do jednej z tych kolekcji, które „nie mają szczęścia”. W wyniku zawirowań politycznych są porozrzucane po różnych muzeach. Część z nich znajduje się np. w Symferopolu, Sewastopolu, Kijowie, ale także w Moskwie czy w Petersburgu. Lista różnych instytucji była długa. Aby rzetelnie podejść do tematu, musiałam odwiedzić zagraniczne muzea i uzyskać zgodę na udostępnienie mi materiałów, które w większości nie były nigdzie publikowane. Źródła znane z książek i artykułów wymagały weryfikacji, zwłaszcza te z XX w. Publikacje z tego okresu zawierają rysunki słabej jakości, a opisy nie posiadają wszystkich istotnych informacji. Dużo czasu spędziłam w Instytucie Archeologii Narodowej Akademii Nauk Ukrainy w Kijowie, gdzie przechowywana jest archiwalna dokumentacja. Nie każda informacja, którą znalazłam, była kompletna, dlatego musiałam je uzupełnić – nie tylko od nowa opisać biżuterię, ale również całe zespoły grobowe. To wymagało ogromu pracy.

Czym charakteryzuje się biżuteria, którą Pani badała?
Za cel postawiłam sobie opracowanie wszystkich dostępnych zabytków, takich jak bransolety, kolczyki, pierścionki i obrączki, które datowane są na okres od II w. przed Chr. do IV w. po Chr. W większości mają one proste formy, ale występowały również okazy bardzo wyszukane, wykonane ze złota, srebra, bogato zdobione kamieniami półszlachetnymi, filigranem czy granulacją.

Kolczyki z cmentarzyska Opushki i rekonstrukcja sposobu ich noszenia (archiwum prywatne B. Polit)

Wyszukana biżuteria była wykonywana przez wyspecjalizowane zakłady rzemieślnicze, które prawdopodobnie mieściły się na terenach starożytnych miast greckich leżących na północnym wybrzeżu Morza Czarnego, takich jak Chersonez, Pantikapajon, Olbia.

Dzięki ozdobom możemy uzyskać różne informacje, np. dotyczące kontaktów społeczności zamieszkującej obszar Północnego Nadczarnomorza z innymi terenami, np. z Rumunią bądź Mołdawią.

Szalenie interesujące wydaje się zagadnienie związane z zabiegami naprawczymi. Reperowana biżuteria traciła dla kobiet wartość estetyczną, ale nadal była cenna, dlatego taka ozdoba przekazywana była dziecku. Kosztowności nosiły przede wszystkim kobiety, ale także dzieci, rzadziej mężczyźni. Warto dodać, że znane są też przypadki odkrywania biżuterii w grobach zwierzęcych, np. w miejscach pochówku koni występowały kolczyki, często zdobione szklanymi paciorkami.

Czerpałam z tej skarbnicy wiedzy, jaką jest biżuteria, pełnymi garściami. Wiele informacji udało mi się pozyskać, ale niektóre nadal pozostają tajemnicą, np. proweniencja surowców, z których została wykonana.

 

Paciorki z cmantarzyska Nejzats (archiwum prywatne B. Polit)


Jakie są efekty prowadzonych przez Panią prac?
Opracowałam ponad 3,5 tys. biżuterii społeczności barbarzyńskiej zamieszkującej Krym w okresie sarmackim. Zabytki te pochodzą z 42 stanowisk, które łączone są z kulturą późnoscytyjską, sarmacką oraz z ludnością germańską. Muszę nieskromnie przyznać, że żadna kategoria zabytków pochodzących z Krymu nie została dotychczas tak szczegółowo opracowana. Całą biżuterię skatalogowałam, stworzyłam schemat typologiczny, z którego mogą korzystać inni badacze. Na podstawie najnowszych informacji zweryfikowałam datowanie poszczególnych ozdób i – jeśli było to możliwe – określiłam ich proweniencje.

Badania stały się podstawą do napisania mojej pierwszej książki pt. Jewellery of the Barbarian Societies from the Crimea in the Sarmatian Period. Earrings, Bracelets, Band, Rings and Finger Rings. Jej powstanie było możliwie dzięki projektowi PRELUDIUM Narodowego Centrum Nauki. Zdobyte środki pozwoliły mi sfinansować zarówno wydanie publikacji, jak i tłumaczenie jej na język angielski. Przekład był niezbędny, ponieważ obszarem północnych wybrzeży Morza Czarnego, a w szczególności Krymem zajmują się nie tylko badacze z Polski i Ukrainy, ale również z Niemiec, Rumunii czy Mołdawii.

Kwerendę źródeł prowadziłam kilka lat. Przez ten czas zebrałam wszystkie dostępne materiały, odwiedziłam muzea, archiwa i opracowałam zabytki, które dostępne były na Krymie. Jadąc tam w 2014 r., nie myślałam, że będzie to mój ostatni wyjazd, a miejsce to stanie się niedostępne na wiele lat. Co ciekawe, kiedy w Kijowie trwały protesty na Placu Niepodległości, przebywałam wówczas w Moskwie, gdzie opracowywałam kolekcję z cmentarzyska Bebek IV – nikt z tamtejszych badaczy nie podejrzewał, że kilka tygodni później Krym zostanie anektowany. Gdy zaczęły się zawirowania polityczne, wiedziałam, że muszę się spieszyć i szybciej zakończyć prace.

Po tym wyjeździe długo zastanawiałam się, co zrobić ze zgromadzonymi materiałami. Okazało się jednak, że mam wystarczająco dużo źródeł, aby zakończyć pracę nad doktoratem. To właśnie na nim oparłam moją książkę, częściowo poszerzając problematykę. Doktorat obroniłam dwa lata temu w Instytucie Archeologii Uniwersytetu Rzeszowskiego, a rok później opublikowana została książka. Manuskrypt wysłałam do druku tydzień przed wybuchem wojny na Ukrainie.

Wspomniała Pani o aneksji Krymu przez Federację Rosyjską w 2014 r. Od tego czasu Krym jest w pewnym sensie odcięty od świata, a po wybuchu wojny sytuacja tylko się pogorszyła. Co to oznacza dla archeologów?
Krym to niezwykłe miejsce, które jak magnes przyciągało badaczy z całego świata. Istotną rolę odgrywali tutaj archeolodzy z Polski – bardzo cenieni przez tamtejsze środowisko. Przez wiele lat prowadzili badania na ważnych stanowiskach archeologicznych, dokonując wspaniałych odkryć. Niestety po aneksji polskie badania wykopaliskowe zostały przerwane.

Aneksja Krymu pokrzyżowała także moje plany. Pierwotnie zamierzałam wykonać analizy składu surowcowego metali, z jakich zostały wykonane ozdoby. To specjalistyczne badania, które mogłam realizować tylko na miejscu, a wydarzenia z ostatnich kilku lat mi to uniemożliwiły.

Z Ukrainą związana jestem emocjonalnie. Przez 7 lat wyjeżdżałam regularnie na Krym na badania wykopaliskowe, a łącznie mieszkałam tam prawie 2,5 roku. Pozostały mi piękne wspomnienia, chociaż nie zawsze było łatwo. Spałam w namiocie, odwiedzałam małe wioski, często znajdujące się w głębokim stepie, wstawałam wcześnie rano, pracowałam po 12 godzin, myłam się w rzekach, jeziorach. Nasz zespół momentami liczył nawet 50 osób, dla których koleżanka Tatarka codziennie gotowała na ognisku trzy posiłki.

Planowałam, że po zakończeniu doktoratu rozpocznę własne badania na Krymie. Miałam nawet upatrzone stanowisko o nazwie Aromatnoje, które jeszcze nie było badane, zostało tylko rozpoznane sondażowo.

Jak wobec tego teraz wygląda Pani praca? Czy musiała Pani zmienić swoje zainteresowania badawcze?
Staram się nie porzucać tematów związanych z północnym wybrzeżem Morza Czarnego, mimo że na Ukrainie trwa wojna. Nadal kontynuuję współpracę z kolegami z Instytutu Archeologii Narodowej Akademii Nauk Ukrainy w Kijowie. Wspólnie opracowujemy materiały pochodzące z późnoscytyjskich cmentarzysk znajdujących się w obwodzie chersońskim. Aktualnie zajmujemy się analizowaniem minerałów odkrywanych w tamtejszych grobach. Prowadzimy badania, które pozwolą nam określić m.in. ich rodzaj i proweniencję – w tym celu współpracujemy z badaczami z Instytutu Badań Jądrowych w Otwocku. Realizujemy też prace, które pozwolą uzupełnić wiedzę na temat sposobów krzesania ognia przez społeczności zamieszkujące Krym w okresie sarmackim. Ostatnio nawet udało nam się dokonać pewnego odkrycia, ale na razie nie mogę o tym mówić.

Nie narzekam na brak zajęcia, ale nadal mam nadzieję, że kiedyś uda mi się wrócić na Krym.

Rozmawiała Magdalena Cichocka
Fot. Bartosz Proll

źródło:Centrum Prasowe UMCS

    Wszystkie aktualności

    Data dodania
    16 czerwca 2023