Nasi absolwenci - Tomasz Myśliwiec

Tomasz Myśliwiec, absolwent archeologii UMCS rocznik 2014:

Na początek filozofia

Studia w Instytucie Archeologii UMCS odbywałem nieco inaczej niż większość moich kolegów i koleżanek. Rozpocząłem je jako swój drugi kierunek, będąc jednocześnie studentem piątego roku filozofii kultury UMCS. Muszę przyznać, że już od pierwszych tygodni, a zwłaszcza od pierwszych wykopalisk, połknąłem bakcyla. Od tej pory, aż do teraz, archeologia zajmuje bardzo ważne miejsce w moim życiu. To nie tylko zawód, praca czy środek utrzymania. To też nie jest jedynie pasja czy hobby. Archeologia jest tym wszystkim jednocześnie, a zarazem czymś więcej. Czymś, czego nie potrafię zwerbalizować. To po prostu styl życia. Niestety, życie różnie mi się układało i wraz z zakończeniem studiów filozoficznych musiałem porzucić archeologię. W rezultacie doprowadziło to do kilkuletniego okresu, w którym właściwie nie miałem z tą dyscypliną nic wspólnego. Jednak wciąż gdzieś głęboko, na dnie duszy tlił się ten żar, to przeświadczenie, że kiedyś zajmę się tym, co pokochałem.

Studia magisterskie

I nie myliłem się - przyszedł czas, gdy wróciłem na studia do Instytutu Archeologii UMCS. Ponieważ byłem już magistrem filozofii, nota bene kierunku pokrewnego archeologii, mogłem od razu podjąć studia drugiego stopnia, z koniecznością zaliczenia w ich trakcie wszelkich różnic programowych. A tych było naprawdę sporo - bez mała prawie wszystkie kursy z zakresu studiów pierwszego stopnia. Postanowiłem spróbować czy dam radę, czy to w ogóle wykonalne. Okazało się, że tak, wymagało jednak narzucenia sobie żelaznej dyscypliny i właściwej organizacji. W ten sposób czasu wystarczało na dodatkową, nocną pracę, sport, zabawę ze znajomymi. Bardzo pomogli mi w tym pracownicy Instytutu, którzy wykazali się dużą wyrozumiałością dla moich starań. Intensywność i gęstość zajęć uniwersyteckich bardzo szybko doprowadziła do sytuacji, w której archeologia stała się całym moim życiem. W konsekwencji chciałem - i mogłem - robić więcej niż tylko to, co konieczne by skończyć studia, a Instytut dał mi taką możliwość. Wreszcie po dwóch latach studiów uzyskałem tytuł magistra archeologii.

Projekt

Aktualnie pracuję w projekcie naukowym „Archeologiczne Przywracanie Pamięci o Wielkiej Wojnie. Materialne pozostałości życia i śmierci w okopach na froncie wschodnim oraz stan przemian krajobrazu pobitewnego w rejonie Rawki i Bzury (1914-2014)”, realizowanym przy Instytucie Archeologii i Etnologii Polskiej Akademii Nauk w Warszawie. Projekt ma na celu archeologiczne rozpoznanie i zadokumentowanie materialnych pozostałości I Wojny Światowej w okolicach Bolimowa, gdzie w 1915 roku doszło do pierwszego na froncie wschodnim użycia gazów bojowych.

Oswajanie „nieznanego”

Najbardziej pociągające i interesujące jest to co nieznane. Zasada ta dotyczy również pracy zawodowej. W moim przypadku “nieznane” przyjmuje dwie postacie. Po pierwsze, archeologia konfliktu, którą obecnie się zajmuję, jest dyscypliną młodą, lecz szybko się rozwijającą. Do tej pory z badaniami tego typu mieliśmy do czynienia głównie na Zachodzie, zwłaszcza w krajach anglosaskich. W Polsce nasz projekt jest pierwszą celową i metodyczną próbą zmierzenia się z zagadnieniami związanymi z tak niedawną historią przy użyciu metod archeologii. I to jest właśnie ten dreszczyk niewiadomej - chociaż dzięki studiom w Instytucie Archeologii UMCS miałem okazję nauczyć się metod pracy archeologa, to jednak ich przełożenie na realia badań naukowych zorientowanych na poznanie wydarzeń sprzed zaledwie 100 lat wymagało w wielu przypadkach, aby razem z pozostałymi członkami zespołu badawczego, dopracować nową metodykę, zaadoptować naszą dotychczasową wiedzę i umiejętności i przystosować je specyfiki badań. Jest to bezcenne doświadczenie, które uzmysłowiło nam jak bardzo należy mieć otwarty umysł i jak wiele można się nauczyć każdego dnia.

Z powyższym związany jest drugi aspekt “nieznanego”. Studia kończyłem będąc żywo zainteresowanym okresem średniowiecza, dzięki pracy w projekcie mogłem znacznie poszerzyć horyzonty. To tak jakby odbyć podróż w czasie i przeskoczyć tysiąc lat. Materiał archeologiczny, z którym przyszło mi mieć do czynienia, jest zupełnie inny, a przy okazji bliższy, znany i oswojony. Z perspektywy archeologii Wielka Wojna toczyła się naprawdę niedawno i zabytki które znajdujemy w wielu przypadkach są jedynie wariantami rzeczy, których używamy również obecnie. Najtrudniejsze było przekonanie siebie, że latarka elektryczna, wieczne pióro albo radio też mogą być zabytkami archeologicznymi. A to tylko nieliczne spośród wielu przykładów rzeczy, które znajdowaliśmy w miejscach, w których prowadzimy badania. Nierzadko okazywały się one miejscami wiecznego spoczynku żołnierzy poległych w tej wojnie, zapomnianymi cmentarzami bądź po prostu fragmentami pola bitewnego - Ziemi Niczyjej rozciągającej się pomiędzy labiryntami okopów.

Wspomnienia z Instytutu

Studia wspominam jako okres nieustannie tętniący życiem, zlewający się w potok pracy, nauki i zabawy. Był to dla mnie czas nie tylko zgłębiania wiedzy, lecz przede wszystkim doskonalenia siebie, kucia i hartowania charakteru. Oprócz zajęć obligatoryjnych na uczelni, brałem udział w przedsięwzięciach wykraczających poza to, co określa minimum. Najczęściej były to konferencje naukowe, w których uczestniczyłem czynnie jako prelegent, bądź biernie jako słuchacz. Szczęśliwie, Instytut Archeologii UMCS zapewnił mi również możliwość udziału w inicjatywach o nieco większym rozmachu. Dzięki współpracy Instytutu z krakowskim oddziałem Instytutu Archeologii i Etnologii Polskiej Akademii Nauk wziąłem udział w międzynarodowych warsztatach terenowych zorganizowanych na Węgrzech w ramach projektu Yamnaya Impact: Archaeological Heritage, Research into European Population History & Summer School. Poznałem tam studentów archeologii oraz naukowców z Czech, Słowacji, Węgier, Wielkiej Brytanii i - oczywiście - Polski. Była to bezcenna wymiana doświadczeń, dająca wgląd w specyfikę różnych szkół i metod archeologicznych. Nie mniej cenny był staż naukowy, który odbyłem w Instytucie Archeologii UMCS jeszcze jako student ostatniego roku. To doświadczenie pozwoliło mi poznać rzeczywistość po tej drugiej stronie katedry, zrozumieć, jak ciężka i wymagająca jest realna praca akademika.

Spośród wielu znajomości zawartych w trakcie studiów, niektóre trwają do dzisiaj. Część kolegów i koleżanek, poznanych w wykopie, bibliotece czy na uniwersyteckim korytarzu dzisiaj jest moimi przyjaciółmi, z którymi pracuję, bawię się i planuję kolejne wspólne przedsięwzięcia. Nigdzie poza Uniwersytetem nie poznałem tylu wspaniałych i pozytywnie zakręconych ludzi, z którymi mogę dzielić pasję i z przyjemnością spędzać czas. Jak wysoce cenię te przyjaźnie? Wystarczy, jeśli napiszę, że moja przyszła żona również początkowo była koleżanką z uczelni.

    Aktualności

    Autor
    Urszula Kurzątkowska
    Data dodania
    17 stycznia 2017